EliteClimb jest producentem sprzętu wspinaczkowego, który rzucił wyzwanie takim tuzom jak Grivel, Petzl, BlackDiamond. W zeszłym roku światło dzienne ujrzał ich pierwszy produkt – czekan Salamandro, który waży zaledwie 360 gramów!
W konkursie Czeka Czekan, który jakiś czas temu promowaliśmy, mogliście wygrać wspomniany czekan wystarczyło poprawnie podać wagę prezentowanych produktów. To właśnie masa jest tym co bardzo mocno odróżnia produkty EliteClimb od konkurencji. Stylisko Salamandro zbudowane jest wyłącznie z kompozytów, dzięki czemu jest niemal 2x lżejszy od swoich konkurentów. Rdzeń konstrukcji stanowią włókna węglowe, zewnętrzna warstwa to hybryda kevlarowo-węglowa. Dzięki odpowiedniej kombinacji i ułożeniu tkanin otrzymano wyjątkową sztywność, oraz odporność na uszkodzenia mechaniczne.
Podczas minionej zimy miałem okazję powspinać się z testowym egzemplarzem Salamandro. Jako drogę testową wybrałem Korosadowicza, która okazała się dobrym poligonem testowym, ponieważ mogłem sprawdzić jak dziaba sprawuje się w trawach, lodzie, łatwym drytoolu.
Pierwsze wrażenie
Gdy pierwszy raz wziąłem do ręki Salamandro miałem mieszane uczucia. Z jednej strony zachwyciła mnie mała waga czekana, a z drugiej miałem pewne wątpliwości dotyczące tego jak będzie sprawdzał się w trawie i lodzie. Czy nie będzie zbyt lekki. Moją podstawową dziabą jest Nomic, który waży 605g (dane producenta), czyli tyle co półtorej Salamandy, dlatego miałem wrażenie (jak się później okazało błędne), że będę musiał przyłożyć dużo siły aby dziaba pewnie siadała w trawie i lodzie.
Inną ciekawą rzeczą, oprócz niskiej wagi, którą zauważyłem przy pierwszym kontakcie z Salamandrą jest to, że jej powierzchnia delikatnie klei się do ręki/rękawiczki. Stylisko czekana pokryte jest lepiącą się warstwą, takie rozwiązanie sprawia, że dziabę świetnie trzyma się w rękawiczkach, nie potrzeba żadnych dodatkowych owijek, stopień „lepienia się” jest tak dobrany, że do dziabki nie przywiera śnieg. W testowanym egzemplarzu nie było skrótu, jednak jest on dostępny w nowszych wersjach, które są aktualnie sprzedawane.
Należy pamiętać, że jest to czekan do długich, alpejskich, lodowych dróg, z racji swojej konstrukcji nie powinien być używany (i oceniany tak samo) jako dziaba do drytoolu. Ostrza do produktów Elite Climb dostarcza doskonale znany producent wyrobów kolekcjonerskich RKS.
Wspinanie
Obawy dotyczące siadania w trawie zniknęły po pokonaniu kilku metrów trawiastego terenu. Dziaba jest lekka, ale świetnie wyważona. Nie musiałem przykładać większej, niż w przypadku Nomica, siły, aby Salamandra pewnie siadała. Dodatkowo dzięki niskiej wadze bardzo precyzyjnie mogłem używać małych kempek trawy, lub odpowiednio dozować siłę uderzenia na słabej polewce lodowej. Z pewnością część pochwał za to należy się Wojtkowi Ryczerowi, który pomagał EliteClimb w tworzeniu dziabki. Podczas wspinania w lodzie także było bardzo dobrze, wystarczał lekki zamach z nadgarstka i ostrze pewnie siadało. Celowo nie przykręciłem obciążników (mimo że na początku miałem ochotę), aby sprawdzić jak będzie mi się wspinało w domyślnej konfiguracji, wynik bardzo pozytywnie mnie zaskoczył.
Morski Oko odwiedziłem w czasie obozu KW Warszawa, gdzie przy wieczornym piwku dyskutowaliśmy o zaletach i starając się wyszukać wady produktu EliteClimb. Postanowiłem wykorzystać okazję i skonfrontować moje odczucia z opinią bardziej doświadczonych wspinaczy i tak Salamandry trafiły w ręce wyjadaczy z KW Warszawa.
Robert „Kajman” Nejman
Dziabki użyłem na jednej drodze – Bruce Lee … na Buli pod Bandziochem. Przede wszystkim byłem zaskoczony jak siadały nawet w bardzo twardych trawach. Wcześniej myślałem, że do uzyskania pełnej funkcjonalności konieczne będzie przykręcenie obciążników na ostrzach, a tymczasem okazało się, że i bez tego sprawują się świetnie. Wystarczy ruch z nadgarstka i już. Niska waga całej dziaby (375 g) nie tylko wpływa na mniejsze zmęczenie, ale i zapewnia bardzo dużą precyzję dziabnięcia, co ma szczególne znaczenie przy wspinaniu po małych kępkach trawy. Również podczas DT w nieprzewieszonym terenie, sprawowały się bez zarzutu. Miałbym pewne obawy przed zastosowaniem ich do „chamskiego” draytula, być może niesłusznie (na Starka na Czołówce i Sprężynę na Kotle wziąłem jednak moje X-Dreamy).
(Opinie Roberta, nie tylko o dziabach, możecie także przeczytać w artykule „Alpy, spostrzeżenia sprzętowe„)
Czekany były jeszcze używane przez Alicję, Paszcza i Gela. Wszyscy byli zachwyceni. Jednocześnie podczas schroniskowych dyskusji często pojawiały się obiekcje: „to nie może być trwałe”. Z drugiej strony: „skoro szybowce się nie rozpadają to i dziaby chyba wytrzymają”.
Artur Paszczak
Nie lubię nadużywania słowa „rewolucyjny”, ale kiedy dostałem do rak dziabki „Elite Climb” reakcją był lekki opad szczęki. W zasadzie należałoby powiedzieć „ciężki” – bo to dziabka była tak lekka, że w pierwszym momencie trudno było w to uwierzyć.
Oto dostajemy czekan, który z najlżejszymi ostrzami waży… 360g! Czyli 2 dziaby ważą tyle, ile jedna „standardowa”. Do tego naprawdę kapitalnie leżą w ręku i świetnie się nimi macha. Wspinaliśmy się z nimi razem z Alicją w typowym tatrzańskim mikście i sprawowały się wyśmienicie. Szczególnie Alicja była zachwycona – używanie dziabki w ogóle nie męczy, a ostrza siadają perfekcyjnie. Całość wygląda na naprawdę dobrze dopracowaną, a fakt, że w projekcie brał udział Wojtek Ryczer wiele wyjaśnia. Mnie osobiście chwilę zajęło przyzwyczajenie się do lekkości dziabki – na początku miałem wrażenie, jakby nie wbijała się odpowiednio głęboko i dobrze. To było jednak tylko wrażenie – dziabka siadała bez zarzutu, w czym duża zasługa ostrzy z RKS. Myślę, że zastosowanie obciążnika może poprawić skuteczność w lodzie czy trudnym mikście oraz zapewnić odpowiednie „ czucie” .
Podsumowanie
Moim zdaniem czekan EliteClimb jest rewolucyjnym (nie boję się użyć w tym przypadku takiego stwierdzenia) produktem. Bardzo wysoka jakość wykonania połączona z rewelacyjnym wyważeniem sprawia, że dostajemy do dyspozycji ultralekką dziabę, która niczym nie ustępuje swoim cięższym i bardziej znanym odpowiednikom. Uważam, że każdy miłośnik light&fast powinien zainteresować się produktami EliteClimb.
Pewną niewiadomą pozostaje trwałość czekanów, jednak testowy egzemplarz był w ostatnim sezonie użytkowany bardzo intensywnie i nie zauważyłem na nim żadnych śladów zużycia, lub jakichkolwiek uszkodzeń. Dodatkowo jak zauważył Artur Paszczak, osoby odpowiedzialne za projekt i wykonanie Salamandro mają duże doświadczenie w projektowaniu kompozytowych szybowców, więc można zaufać ich kompetencjom.
Mimo że produkty EliteClimb funkcjonują na rynku dość krótko już zdążyły podbić serca wielu wspinaczy. Wystarczy wymienić choćby Wojtka Ryczera (pomagał w konstruowaniu), Janusza Gołąba, czy Artura Małka, któremu czekan towarzyszył podczas zdobywania K2. Mnie także przekonała do siebie jakość Salamander i z pewnością przed przyszłą zimą stanę się ich (szczęśliwym) właścicielem.
Bardzo mocno trzymamy kciuki za EliteClimb, wydaje mi się, że mogą namieszać nie tylko na Polskim rynku, czego serecznie życzymy. Jeśli chcecie być na bieżąco z ich produktami odwiedzajcie witrynę http://www.eliteclimb.com/ oraz polubcie ich stronę na facebooku: https://www.facebook.com/walewskikompozyty?ref=ts&fref=ts
wp





