Organizatorzy Memoriału do ostatniej chwili zaklinali dobrą pogodę, licząc na wstawiennictwo Skwira. Udało się! Memoriał wystartował zgodnie z planem. Od samego rana parking pod Urzędem Gminy w Jerzmanowicach zapełniał się samochodami i … rowerami wspinaczy, którzy następnie udawali się kilkaset metrów dalej – do remizy OSP, gdzie mieściło się biuro zawodów.
Do godziny dziewiątej trwała rejestracja zespołów, każdy uczestnik dostawał TOPO z zaznaczonymi Memoriałowymi drogami, mapę oraz pamiątkową koszulkę. Punktualnie o 9 rozpoczęła się odprawa, na której Paweł Ćwiąkała przypomniał uczestnikom najważniejsze punkty regulaminu, wyjaśnił ostatnie wątpliwości i studził zapał niektórych zawodników… Po odprawie zespoły odebrały karty wyników, na których każda droga przyporządkowana miała liczbę punktów przyznawanych za prowadzenie przez jednego członka zespołu i bonus, czyli punkty które zasilą konto drużyny jeśli obaj partnerzy przejdą drogę przynajmniej w stylu PP. Ten element zawodów był bardzo ważny dla opracowania odpowiedniej taktyki, ponieważ dopiero teraz uczestnicy Memoriału zobaczyli jak punktowane są drogi. Nie liczyła się sama cyfra, ważne też było w jakim rejonie zostanie ona zrobiona, pokonanie V mogło być równie opłacalne co załojenie VI.2. W ten sprytny sposób organizatorzy chcieli „sterować” ruchem wspinaczy, pomysł moim zdaniem świetny, ale czy udało się osiągnąć zamierzony efekt? Nie wiem, razem z Darkmanem wybraliśmy fatalną taktykę polegającą na podjechaniu (tak, też mieliśmy rowery) pod najbliższe skały i założeniu komitetu kolejkowego, dziwnym trafem zawsze okazywało się, że jesteśmy ostatni. W ten sposób sami pozbawiliśmy się szansy na zwycięstwo, przekreślając miesiące żmudnego treningu ;) Mogliśmy skupić się na samym wspinaniu i zastanawiać się, jak idzie faworytom, na pocieszenie powtarzając sobie słowa Alexa Lowe „najlepszym wspinaczem jest ten, któremu wspinanie sprawia najwięcej radości”.
Mniej więcej od 15.30 w skałach zaczęło robić się luźniej, pierwsze zespoły zaczynały wracać do biura zawodów, aby oddać wypełnione karty, inni maksymalnie starali się wykorzystać czas, aby powiększyć swoją zdobycz punktową. Jeszcze inni cieszyli się czasem spędzonym w skałach wśród przyjaciół/znajomych, dumnie sławiąc barwy, nie tylko klubowe.
Większość zespołów dotarła pod siedzibę OSP tuż przed 16.30, po oddaniu kart można było coś zjeść, odpocząć i czekać na ogłoszenie wyników. W międzyczasie wręczone zostały pierwsze nagrody – za zorganizowanie bramy weselnej wspinacz(wspinacze?) otrzymali napój izotoniczny, w sam raz do popicia gulaszu przygotowanego przez organizatorów.
W końcu nadszedł długo wyczekiwany moment, wywieszono wyniki. Ponieważ były one „zakodowane” – zamiast nazwy zespołu podany był jego numer, długo nie wiedzieliśmy kim są zwycięzcy w kategorii męskiej, którzy mogli pochwalić się fantastycznym wynikiem 57 dróg. Ale po kolei.
W kategorii żeńskiej podium wygląda następująco:
- Justyna Gorzoch (KW Warszawa) i Zarzycka Sylwia (KW Warszawa)
- Asia Klimas (KW Kraków) i Ilona Gawęda (KW Kraków)
- Karolina Kozera (KW Jastrzębie/KS Korona) i Ośka Karolina (KW Katowice)
Zespoły mieszane:
- Olga Niemiec (KS Korona) i Adrian Chmiała (Totem/KS Korona/Pajaksport.pl)
- Barut Justyna (KW Kraków) i Przemek Kurczych (KW Kraków)
- Kinga Wątorek (Myślenice) i Dawid Grudzień (Szpon Crew)
Zespoły męskie:
- Rafał Kuchta (Chełmek) i Farat Mariusz (Góra)
- Jacek Zaczkowski (KW Gliwice), Maciej Ciesielski
- Mikołaj Pudo (KW Kraków) i Damian Granowski (KW Kraków/Drytooling.com.pl)
Skany kart startowych pierwszej trójki w kategorii Zespoły Męskie tutaj
Po ogłoszeniu wyników wśród uczestników rozlosowano dziesięć nagród, jedną z nich miała szczęście wygrać ekipa Brytana w składzie Andrzej Marcisz, Robert Nejman.
Andrzej i Robert przyznali się, że po cichu liczyli na wylosowanie bonu na kurs wspinaczkowy, niestety inna ekipa sprzątnęła im go sprzed nosa.
Imprezę zakończyło krótkie przemówienie przyjaciela Andrzeja Skwirczyńskiego, po czym część zawodników przeniosła się do Brandysówki, a część udała się do domów, na zasłużony odpoczynek.
Trudno lepiej podsumować zawody niż zrobił to Andrzej Marcisz na forum:
Gratulacje dla organizatorów, za zachowanie zimnej krwi i decyzję o rozegraniu zawodów. Było wspaniale, dziękuje Wam za super imprezę.
Do zobaczenia za rok.
Wielkie podziękowania i gratulacje należą się KW Kraków, a w szczególności Wojtkowi Bieńkowi i Pawłowi Ćwiąkale, do zobaczenia za rok.