Jeśli ktokolwiek myślał, że Konrad Saladra (wallsstreet.eu) po prostu przestał się wspinać, bo od jakiegoś czasu nie pojawia się nic o nim we wspinaczkowych mediach, to śpieszę donieść, że jest to sąd całkowicie błędny. Konrad wspinał się i trenował i to ostro! Sporo czasu poświęcił na realizację planu, który sam teraz nazywa „nieuchwytnym”, ale ja jestem pewien, że przyjdzie dzień, w którym go zrealizuje.
W krótkiej rozmowie przyznał, że obecnie zmienił podejście do wspinania i znów atakuje drogi spod znaku „11-”: oczywiście na swojej ulubionej Frankenjurze. Obecnie – podobnie jak w Polsce – panują tam temperatury niezbyt korzystne do wspinania, ale Konradowi zdaje się to nie przeszkadzać. Jak sam przyznaje nie koncentruje się na jednym celu, ale próbuje 4-6 dróg jednocześnie, a następnie po rozpoznaniu dopasowuje konkretne ataki do panujących warunków i humoru. Taki sposób wspinania skutkuje tym, że docelowo „drogi padają jak muchy”. Różnorodność linii na Frankenjurze powoduje, że można wybrać cele, na których można „polatać po szuflach i nie dotykać dróg z małymi chwytami, bo gorąco…”.
Jeszcze w maju Konrad poprowadził pierwszą tegoroczną 11- RP: Masters Of The Universe na Universum (droga początkowo ceniona nawet na 11-/11). Także w maju pada słynny Kompressor 11- RP na Trockauer Wand: czyli odpychająca rysa w dachu samym swym wyglądem budząca respekt.
Już w tropikalnych warunkach, pod koniec lipca, Konrad przeszedł Penumbral Solar Eclipse 11- RP na Vergessene Welt, a kilka dni później powrót na Trockauer Wand owocuje przejściem drogi Father And Son 11- RP.
Trzymam kciuki za kolejne przejścia!
trz