Chociaż eliminacje Mistrzostw Europy w Ufie zapowiadały się na imprezę pełną niespodzianek, raczej nikt się nie spodziewał przebiegu tak dramatycznego dla naszej reprezentantki – Olgi Kosek. Zgodnie z formułą zawodów, kryjącą się pod hasłem „bulderingu”, zawodnicy i zawodniczki mieli do pokonania po pięć dróg (te same dla pań i panów), całkiem długich (ponad 20 chwytów każda) i w dodatku w morderczym tempie – minuta na podejście i wpięcie się do wędki (karabinek), cztery minuty na drogę, minuta na opuszczenie miejsca startu, cztery minuty odpoczynku i … pod kolejną drogę.
Ola wystartowała jako siódma w kolejności, zaliczając na pierwszej drodze całkiem przyzwoity wynik 14 chwytów (na 24). Pięć minut później idąc pod drogę numer dwa, potknęła się pechowo, rozbijając sobie łuk brwiowy. Oczywiście o wejściu w drogę, w tych okolicznościach, nie mogło być mowy.
Przez dłuższą chwilę obserwowaliśmy z niepokojem przechodzące kolejno z drogi na drogę zawodniczki i „przesuwające się” odpowiednio puste miejsce, które powinna zajmować Ola. Nie było wiadomo nic. Tu kompletnie zawiodła komentatorka zawodów, zupełnie nie ogarniająca tego, co dzieje się na ścianie i wokół niej. Na szczęście po kilkunastu minutach pojawiły się pierwsze informacje – przede wszystkim, co się stało i jakie mogą być tego konsekwencje. Ola, po udzieleniu jej pomocy przez służby medyczne, podjęła decyzję o kontynuowaniu startów. Organizatorzy, po zasięgnięciu opinii lekarza wyrazili zgodę, ale pojawił się nieprzewidziany problem – przy tak napiętym harmonogramie, istniała jedynie możliwość, aby Ola włączyła się do wspinania jako ostatnia w kolejności.
W międzyczasie sytuacja na ścianie zaczęła się klarować. Mimo, że formuła zawodów (de facto specyficzna kombinacja „na trudność” i „na czas” z asekuracją górną) zdawała się faworyzować gospodarzy (obeznanych dość dobrze z tą formułą na lokalnych zawodach) i mimo, że z uwagi na skomplikowany system punktacji, trudno było na bieżąco oceniać szanse poszczególnych zawodniczek, wyraźnie widać było, kto tworzy czołówkę. Ostatecznie pierwsze miejsce zajęła Maria Tołokonina, po niej kolejno Koreanka Shin WoonSeon, Szwajcarka Petra Klingler, Włoszka Angelika Rainer i Czeszka Lucie Hrozova. Po nich miejsca 6 – 10 zajęło pięć Rosjanek.
Ola pojawiła się ponownie, jako ostatnia i dzięki wspaniałej walce do ostatnich sekund na ostatniej drodze (jedynej z odcinkiem lodowym), zajęła ostatecznie 18 miejsce, premiowane awansem do półfinału. Jej postawa wzbudziła uznanie i sympatię, czemu dała wyraz również komentatorka zawodów wznosząc okrzyk „Jeszcze Polska nie zginęła!”.
Film z eliminacji:
Gratulacje za wynik i walkę do końca wbrew przeciwnościom losu!
Półfinały Pań rozegrane będą jutro (sobota) o godzinie 10 czasu lokalnego (czyli o piątej rano czasu polskiego).